Pewien Brytyjczyk tak się zapatrzył w GPS’a, że słuchając się jego instrukcji znalazł się nad 30 metrową przepaścią. Wezwał pomoc, przyjechała, pomogła, a policja skierowała sprawę do sądu.
Cała Impreza odbyła się w niedzielne południe, więc widoczność raczej nie była zła. Niech sprzedawca GPS’a cieszy się, że to nie USA, bo pewnie firma zapłaciłaby jeszcze milionowe odszkodowanie za wprowadzenie użytkownika w błąd.
Z drugiej strony – w jaki sposób taka ścieżka została przedstawiona jako droga dla samochodu? To pytanie do producenta Tom Tom’a, bo to tego systemu używał Pan Jones.
W Polsce już też kilka osób zostało skierowanych do jeziora.
Ja osobiście zostałem skierowany w leśną drogę… nie byłoby nic dziwnego, gdyby droga nie miała półmetrowych kolein. Kiedy się zorientowałem, zawróciłem i pojechałem asfaltem.